Post by Jerzy on Mar 21, 2010 10:15:54 GMT -5
Tekst z gazetki szkolnej Byle do Piątku - reportaż ucznia Błażeja Bugajskiego z jego wycieczki do Izraela:
Izrael
Ostatnie ferie miałem okazję spędzić w dosyć nie typowym miejscu. Odwiedziłem tzw. Ziemię świętą. Izrael, bo o nim mowa, jest miejscem niesamowitym. Zwłaszcza dla chrześcijanina. Wyjątkowość tego miejsca dostrzega się dopiero wtedy, kiedy stawia się stopę w miejscach znanych ze słów czytanych podczas mszy świętej.
Swoją podróż rozpocząłem na Krakowskim lotnisku w Balicach, skąd po dwu godzinach lotu dotarłem do portu przesiadkowego w Brukseli. Spędziłem tam ok. 5 godzin oczekując na, tym razem bezpośredni już lot do Tel-Avivu. Lot trwał ok. 4 godzin, nie była to jednak wyczerpująca podróż, iż tego dnia samolot leciał prawie pusty. Na 159 dostępnych miejsc zjawiło się tylko 20 pasażerów, więc każdy rozsiadł się wygodnie wybierając miejsce według uznania. Na lotnisku Ben Gurion wylądowaliśmy 10 min. przed planowanym czasem przylotu.
Już pierwszego dnia nie tracąc czasu rozpoczęliśmy zwiedzanie. Izrael mimo małych rozmiarów ma naprawdę dużo do zaoferowania turystom. Pierwszym miejscem, do którego dotarliśmy było Jezioro Galilejskie, wśród Izraelczyków lepiej znane jako Kinneret. Jego tafla znajduje się 209 m p.p.m. co czyni je najniżej położonym słodkowodnym zbiornikiem na ziemi. Z południowego brzegu jeziora rozciąga się niesamowity widok na Wzgórza Golan. Nad jego brzegiem leży między innymi kapliczka, w której znajduje się kamień, na którym Jezus przekazał Piotrowi zwierzchnictwo nad kościołem. W tym regionie umiejscowione jest również Kafarnaum. W Kefar Nahum (hebr.) Jezus nauczał w synagodze i dokonał licznych cudów. Dziś niestety można zwiedzać tylko pozostałe po mieście ruiny. Mówiąc o Jeziorze Galilejskim nie można oczywiście zapomnieć o rzece Jordan. Wpada ona do jeziora na jego północnym krańcu a na południowym wypływa. Właśnie w tej części jeziora znajduje się miejsce gdzie Jezus został ochrzczony.
Ramat HaGolan, czyli Wzgórza Golan, o których już wcześniej wspominałem są mniej przyjazne odwiedzającym. Jest to miejsce, o które ciągle toczą się spory między Izraelitami a Syryjczykami. Masyw Golan jest idealnym punktem strategicznym, z jego szczytu rozpościera się niesamowity widok na Galileę. Położenie to w ogromnym stopniu umożliwiłoby arabskim żołnierzom ostrzał tej części Izraela.
W drugiej części wycieczki wybraliśmy się w południową część kraju. Naszym celem było miasto Eilat. Typowy kurort wakacyjny położony nad brzegiem morza czerwonego. Po drodze mijaliśmy niesamowite miejsca. Jedną z rzeczy, która utkwiła w mojej pamięci był mur. Jego zadaniem jest odseparowanie części żydowskiej od części arabskiej. Ściana ciągnie się wzdłuż autostrady. Z opowiadań rodziny, wiem, że w przeszłości podróżowanie tą trasą było niemożliwe z powodu arabskich ataków. Obrzucali oni samochody kamieniami, granatami a nawet je ostrzeliwali. Przesuwając się coraz bardziej na południe krajobraz za oknem ulegał zmianie. Zieleń zmieniała się w piaskowe kolory skał i kamieni, którymi pokryta jest Pustynia Negev. Kiedy opuściliśmy autostradę i zaczęliśmy się kierować w głąb pustyni. Przy drodze zaczęły się pojawiać nieliczne wioski Beduinów. Są to ludy koczownicze żyjące w strasznym ubóstwie. Na pustyni oprócz wiosek nomadów i baz wojskowych znajdują się również zielone oazy – kibuce. Są to gospodarstwa rolne funkcjonujące na zasadzie podobnej do polskich PGRów. Po pokonaniu ok. 500 km pustyni dotarliśmy do Eilatu. Miasto to ma wiele do zaoferowania osobom, które lubią wylegiwać się na hotelowych leżakach, robić drogie zakupy w ekskluzywnych sklepach i spędzać czas w klubach. Plaża nie jest ogromna, ale Morze Czerwone robi wrażenie. Atrakcją w okolicy Elatu jest The Underwater Observatory Marine Park Eilat. Park oferujący liczne atrakcje związane z życiem morskim. Możemy tam podziwiać rzadkie stworzenia morskie, zejść do podwodnego oszklonego tunelu lub obejrzeć film w kinie z ruchomymi fotelami.
W drodze powrotnej do Tel-Aviv zatrzymaliśmy się nad Morzem Martwym. W brew nazwie nie jest ono morzem, lecz jeziorem. Według tradycji właśnie na jego dnie znajdują się ruiny Sodomy i Gomory. Utonięcie w tym zbiorniku jest niebywale trudne, iż duże zasolenie wody powoduje, że nawet nieumiejący pływać unoszą się na powierzchni. Jego tafla ma niesamowity turkusowy kolor. Warto również dodać, że jego lustro jest położone 418 m p.p.m. co daje mu tytuł najniżej położonego zbiornika wodnego na świecie.
Ostatnim punktem wycieczki była Jerozolima. Miasto, w którym kotłują się cztery różne kultury. Stare miasto jest podzielone między Chrześcijan, Żydów, Muzułmanów i Ormian.
Na wąskich, ciasnych, przepełnionych wszelkiej maści ludźmi uliczkach panuje niesamowita atmosfera. Mówiąc niesamowita mam namyśli bardzo dziwną atmosferę. Atmosferę napięcia i niepewności. Pomiędzy mieszkańcami i turystami przewija się mnóstwo izraelskich żołnierzy. Ich obecność jest niestety nieodzowna. Gdyby nie Ci ludzie było by to kolejne pole walki. Rzeczą, która bardzo mnie zabolała i zdenerwowała był widok arabskich straganiarzy sprzedających seks-gadgety, filmy itp. na Via Dolorosa (Drodze Krzyżowej). Jak więc Chrześcijanie, Żydzi czy inne wyznania mają szanować muzułmanów, skoro oni nie potrafią uszanować miejsc dla nas świętych. Symbolem Jerozolimy jest spora ilość ortodoksyjnych Żydów. Wyróżniają się z tłumu Dzięki za wszystko swojemu specyficznemu wyglądowi. Większość z nich nosi czarne stroje, kapelusze lub mycki, długie brody i kręcone pejsy. Jestem pełen podziwu dla tych ludzi. Ich wiara jest tak silna, że w żadnym aspekcie nie łamią jej zasad. Są to dosyć sztywne reguły, przez inne religie postrzegane jako całkowicie absurdalne. Na przykład: W dzień święty (sobotę), dzień odpoczynku należy odpoczywać. Odpoczynek polega na nie korzystaniu z samochodu, komputera a nawet oświetlenia. Niektóre dzielnice zamieszkałe w większości przez społeczności ortodoksyjne są w te dni zamykane dla ruchu motorowego. W synagodze obowiązuje zasada mówiąca, że kobiety muszą znajdować się na antresoli za kotarą. Wszystko po to by rabin odmawiający modlitwę nie był kuszony wdziękami niewiast. Przykłady takich zasad można by wymieniać bez końca.
Izrael jest z pewnością miejscem niesamowitym. Pełnym kontrastów, różnic, konfliktów oraz mogłoby się wydawać zbędnych i absurdalnych zasad. Jednak te właśnie cechy czynią go niepowtarzalnym. Mimo konfliktów zbrojnych mieszkańcy Ziemi Świętej są ludźmi przyjaznymi, pogodnymi i szczęśliwymi, że żyją właśnie tam. Jak najbardziej polecam odwiedzić ten kraj. Izrael to nie tylko miejsce odwiedzane przez pielgrzymki. Jest również rajem dla płetwonurków, ludzi zafascynowanych historią i orientem. Osoby kochające luksus, drogie zakupy oraz imprezowanie do rana w najlepszych klubach nie będą się w Tel-Aviv nudzić!
Izrael
Ostatnie ferie miałem okazję spędzić w dosyć nie typowym miejscu. Odwiedziłem tzw. Ziemię świętą. Izrael, bo o nim mowa, jest miejscem niesamowitym. Zwłaszcza dla chrześcijanina. Wyjątkowość tego miejsca dostrzega się dopiero wtedy, kiedy stawia się stopę w miejscach znanych ze słów czytanych podczas mszy świętej.
Swoją podróż rozpocząłem na Krakowskim lotnisku w Balicach, skąd po dwu godzinach lotu dotarłem do portu przesiadkowego w Brukseli. Spędziłem tam ok. 5 godzin oczekując na, tym razem bezpośredni już lot do Tel-Avivu. Lot trwał ok. 4 godzin, nie była to jednak wyczerpująca podróż, iż tego dnia samolot leciał prawie pusty. Na 159 dostępnych miejsc zjawiło się tylko 20 pasażerów, więc każdy rozsiadł się wygodnie wybierając miejsce według uznania. Na lotnisku Ben Gurion wylądowaliśmy 10 min. przed planowanym czasem przylotu.
Już pierwszego dnia nie tracąc czasu rozpoczęliśmy zwiedzanie. Izrael mimo małych rozmiarów ma naprawdę dużo do zaoferowania turystom. Pierwszym miejscem, do którego dotarliśmy było Jezioro Galilejskie, wśród Izraelczyków lepiej znane jako Kinneret. Jego tafla znajduje się 209 m p.p.m. co czyni je najniżej położonym słodkowodnym zbiornikiem na ziemi. Z południowego brzegu jeziora rozciąga się niesamowity widok na Wzgórza Golan. Nad jego brzegiem leży między innymi kapliczka, w której znajduje się kamień, na którym Jezus przekazał Piotrowi zwierzchnictwo nad kościołem. W tym regionie umiejscowione jest również Kafarnaum. W Kefar Nahum (hebr.) Jezus nauczał w synagodze i dokonał licznych cudów. Dziś niestety można zwiedzać tylko pozostałe po mieście ruiny. Mówiąc o Jeziorze Galilejskim nie można oczywiście zapomnieć o rzece Jordan. Wpada ona do jeziora na jego północnym krańcu a na południowym wypływa. Właśnie w tej części jeziora znajduje się miejsce gdzie Jezus został ochrzczony.
Ramat HaGolan, czyli Wzgórza Golan, o których już wcześniej wspominałem są mniej przyjazne odwiedzającym. Jest to miejsce, o które ciągle toczą się spory między Izraelitami a Syryjczykami. Masyw Golan jest idealnym punktem strategicznym, z jego szczytu rozpościera się niesamowity widok na Galileę. Położenie to w ogromnym stopniu umożliwiłoby arabskim żołnierzom ostrzał tej części Izraela.
W drugiej części wycieczki wybraliśmy się w południową część kraju. Naszym celem było miasto Eilat. Typowy kurort wakacyjny położony nad brzegiem morza czerwonego. Po drodze mijaliśmy niesamowite miejsca. Jedną z rzeczy, która utkwiła w mojej pamięci był mur. Jego zadaniem jest odseparowanie części żydowskiej od części arabskiej. Ściana ciągnie się wzdłuż autostrady. Z opowiadań rodziny, wiem, że w przeszłości podróżowanie tą trasą było niemożliwe z powodu arabskich ataków. Obrzucali oni samochody kamieniami, granatami a nawet je ostrzeliwali. Przesuwając się coraz bardziej na południe krajobraz za oknem ulegał zmianie. Zieleń zmieniała się w piaskowe kolory skał i kamieni, którymi pokryta jest Pustynia Negev. Kiedy opuściliśmy autostradę i zaczęliśmy się kierować w głąb pustyni. Przy drodze zaczęły się pojawiać nieliczne wioski Beduinów. Są to ludy koczownicze żyjące w strasznym ubóstwie. Na pustyni oprócz wiosek nomadów i baz wojskowych znajdują się również zielone oazy – kibuce. Są to gospodarstwa rolne funkcjonujące na zasadzie podobnej do polskich PGRów. Po pokonaniu ok. 500 km pustyni dotarliśmy do Eilatu. Miasto to ma wiele do zaoferowania osobom, które lubią wylegiwać się na hotelowych leżakach, robić drogie zakupy w ekskluzywnych sklepach i spędzać czas w klubach. Plaża nie jest ogromna, ale Morze Czerwone robi wrażenie. Atrakcją w okolicy Elatu jest The Underwater Observatory Marine Park Eilat. Park oferujący liczne atrakcje związane z życiem morskim. Możemy tam podziwiać rzadkie stworzenia morskie, zejść do podwodnego oszklonego tunelu lub obejrzeć film w kinie z ruchomymi fotelami.
W drodze powrotnej do Tel-Aviv zatrzymaliśmy się nad Morzem Martwym. W brew nazwie nie jest ono morzem, lecz jeziorem. Według tradycji właśnie na jego dnie znajdują się ruiny Sodomy i Gomory. Utonięcie w tym zbiorniku jest niebywale trudne, iż duże zasolenie wody powoduje, że nawet nieumiejący pływać unoszą się na powierzchni. Jego tafla ma niesamowity turkusowy kolor. Warto również dodać, że jego lustro jest położone 418 m p.p.m. co daje mu tytuł najniżej położonego zbiornika wodnego na świecie.
Ostatnim punktem wycieczki była Jerozolima. Miasto, w którym kotłują się cztery różne kultury. Stare miasto jest podzielone między Chrześcijan, Żydów, Muzułmanów i Ormian.
Na wąskich, ciasnych, przepełnionych wszelkiej maści ludźmi uliczkach panuje niesamowita atmosfera. Mówiąc niesamowita mam namyśli bardzo dziwną atmosferę. Atmosferę napięcia i niepewności. Pomiędzy mieszkańcami i turystami przewija się mnóstwo izraelskich żołnierzy. Ich obecność jest niestety nieodzowna. Gdyby nie Ci ludzie było by to kolejne pole walki. Rzeczą, która bardzo mnie zabolała i zdenerwowała był widok arabskich straganiarzy sprzedających seks-gadgety, filmy itp. na Via Dolorosa (Drodze Krzyżowej). Jak więc Chrześcijanie, Żydzi czy inne wyznania mają szanować muzułmanów, skoro oni nie potrafią uszanować miejsc dla nas świętych. Symbolem Jerozolimy jest spora ilość ortodoksyjnych Żydów. Wyróżniają się z tłumu Dzięki za wszystko swojemu specyficznemu wyglądowi. Większość z nich nosi czarne stroje, kapelusze lub mycki, długie brody i kręcone pejsy. Jestem pełen podziwu dla tych ludzi. Ich wiara jest tak silna, że w żadnym aspekcie nie łamią jej zasad. Są to dosyć sztywne reguły, przez inne religie postrzegane jako całkowicie absurdalne. Na przykład: W dzień święty (sobotę), dzień odpoczynku należy odpoczywać. Odpoczynek polega na nie korzystaniu z samochodu, komputera a nawet oświetlenia. Niektóre dzielnice zamieszkałe w większości przez społeczności ortodoksyjne są w te dni zamykane dla ruchu motorowego. W synagodze obowiązuje zasada mówiąca, że kobiety muszą znajdować się na antresoli za kotarą. Wszystko po to by rabin odmawiający modlitwę nie był kuszony wdziękami niewiast. Przykłady takich zasad można by wymieniać bez końca.
Izrael jest z pewnością miejscem niesamowitym. Pełnym kontrastów, różnic, konfliktów oraz mogłoby się wydawać zbędnych i absurdalnych zasad. Jednak te właśnie cechy czynią go niepowtarzalnym. Mimo konfliktów zbrojnych mieszkańcy Ziemi Świętej są ludźmi przyjaznymi, pogodnymi i szczęśliwymi, że żyją właśnie tam. Jak najbardziej polecam odwiedzić ten kraj. Izrael to nie tylko miejsce odwiedzane przez pielgrzymki. Jest również rajem dla płetwonurków, ludzi zafascynowanych historią i orientem. Osoby kochające luksus, drogie zakupy oraz imprezowanie do rana w najlepszych klubach nie będą się w Tel-Aviv nudzić!