Post by Jerzy on Mar 21, 2010 9:44:23 GMT -5
A propo dróg....
Rzuca się gromy na "onych" którzy nie remontują itp.
Obawiam się że jest to problem ogólnonarodowy.
W niedzielę w dzienniku był reportaż o dziurach. Dzisiaj w radiu temat został poruszony w dwóch serwisach. Warszawiacy chwalą się że są najbardziej zadziurzeni w Polsce itp itp.
Droga krajowa do Krakowa to faktycznie porażka. Jadąc po ciemku wjechałem parę razy w wykrot i sobie ostro zakląłem. Ale doszedłem do wniosku że nie warto i że trzeba wrzucić na luz. Denerwować się nie ma sensu - to tak jakby Eskimos złościł się że mu śnieg pada na głowę albo Afrykanin że mu słońce praży. Pewne rzeczy są u nas stałe i niezmienne tak jak śnieg i słońce.
Stan dróg jest w Polsce fatalny od 500 lat i należy się do tego przyzwyczaić. Polskie przysłowie z 16 wieku mówi:
Polski most, niemiecki post, włoskie nabożeństwo, wszystko to błazeństwo.
Wprawdzie to o moście a nie drogach ale chyba na jedno wychodzi.
Cytat o drogach w dawnej Polsce:
Stan dróg w Rzeczypospolitej był bardzo zły, co stwierdzali zarówno Polacy, jak i cudzoziemcy. Trakty były w większości nieutwardzone i silnie wyjeżdżone. Jesienią i podczas wiosennych roztopów zamieniały się w błotne grzęzawiska, natomiast latem podróżni zmuszeni byli przemieszczać się w tumanach kurzu. Zimą zaspy i zamiecie w wielu miejscach niemal uniemożliwiały transport. Dodatkowy problem stanowił brak mostów lub ich kiepski stan.
Na koniec refleksja o "onych." Odnoszę wrażenie że ludzie narzekający na drogi w Polsce wyobrażają sobie że są one budowane i utrzymywane albo przez jakiś najeźdzców/okupantów albo kosmitów. Oni, ono, oni. Zastanówmy się jednak czy byłby to dobry argument dla odwiedzającego nas cudzoziemca. Gdybyśmy próbowali mu wmówić że to wina "onych" to, gdyby był dobrze wychowany, najwyżej dziwnie by się popatrzył. Gorzej wychowany cudzoziemiec roześmiałby się nam w twarz. Jacy "oni"? Polska odzyskała suwerenność w 1989, nie ma już na kogo zwalić winy. Drogi budują i remontują Polacy - nasi ojcowie, bracia, mężowie, synowie, uczniowie, sąsiedzi, itp itd.
Przyjmijmy więc że taka jest nasza tradycja i przestańmy się denerwować. Nie warto.
Rzuca się gromy na "onych" którzy nie remontują itp.
Obawiam się że jest to problem ogólnonarodowy.
W niedzielę w dzienniku był reportaż o dziurach. Dzisiaj w radiu temat został poruszony w dwóch serwisach. Warszawiacy chwalą się że są najbardziej zadziurzeni w Polsce itp itp.
Droga krajowa do Krakowa to faktycznie porażka. Jadąc po ciemku wjechałem parę razy w wykrot i sobie ostro zakląłem. Ale doszedłem do wniosku że nie warto i że trzeba wrzucić na luz. Denerwować się nie ma sensu - to tak jakby Eskimos złościł się że mu śnieg pada na głowę albo Afrykanin że mu słońce praży. Pewne rzeczy są u nas stałe i niezmienne tak jak śnieg i słońce.
Stan dróg jest w Polsce fatalny od 500 lat i należy się do tego przyzwyczaić. Polskie przysłowie z 16 wieku mówi:
Polski most, niemiecki post, włoskie nabożeństwo, wszystko to błazeństwo.
Wprawdzie to o moście a nie drogach ale chyba na jedno wychodzi.
Cytat o drogach w dawnej Polsce:
Stan dróg w Rzeczypospolitej był bardzo zły, co stwierdzali zarówno Polacy, jak i cudzoziemcy. Trakty były w większości nieutwardzone i silnie wyjeżdżone. Jesienią i podczas wiosennych roztopów zamieniały się w błotne grzęzawiska, natomiast latem podróżni zmuszeni byli przemieszczać się w tumanach kurzu. Zimą zaspy i zamiecie w wielu miejscach niemal uniemożliwiały transport. Dodatkowy problem stanowił brak mostów lub ich kiepski stan.
Na koniec refleksja o "onych." Odnoszę wrażenie że ludzie narzekający na drogi w Polsce wyobrażają sobie że są one budowane i utrzymywane albo przez jakiś najeźdzców/okupantów albo kosmitów. Oni, ono, oni. Zastanówmy się jednak czy byłby to dobry argument dla odwiedzającego nas cudzoziemca. Gdybyśmy próbowali mu wmówić że to wina "onych" to, gdyby był dobrze wychowany, najwyżej dziwnie by się popatrzył. Gorzej wychowany cudzoziemiec roześmiałby się nam w twarz. Jacy "oni"? Polska odzyskała suwerenność w 1989, nie ma już na kogo zwalić winy. Drogi budują i remontują Polacy - nasi ojcowie, bracia, mężowie, synowie, uczniowie, sąsiedzi, itp itd.
Przyjmijmy więc że taka jest nasza tradycja i przestańmy się denerwować. Nie warto.