Post by Jerzy on Dec 26, 2010 15:05:18 GMT -5
Skazani za tragedię na basenie
PRAWO. Zakończył się proces w sprawie śmierci 11-letniego chłopca, który utopił się w krakowskim Parku Wodnym. Dwie nauczycielki i zarazem opiekunki szkolnej wycieczki, w której uczestniczył chłopiec zostały skazane na pół roku więzienia, w zawieszeniu na dwa lata. Sąd uznał je winnymi narażenia dziecka na niebezpieczeństwo utraty życia.
Marek M., szef ratowników w Parku Wodnym usłyszał wyrok półtora roku więzienia, w zawieszeniu na dwa lata i grzywnę. Ma też dwuletni zakaz zajmowania stanowisk kierowniczych i kontrolnych związanych ze sportami wodnymi i kąpaniem się.
Ponad cztery lata temu 11-letni Kamil wraz z kolegami ze szkoły w Lipnicy Wielkiej przyjechał na wycieczkę do Krakowa. Jedną z atrakcji była wizyta w parku wodnym. Nie wiadomo, jak chłopiec wpadł do wody. Na basenie było trzech ratowników, którzy wyciągnęli dziecko z wody. Po reanimacji chłopiec zaczął oddychać. Zaraz potem trafił do Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie, gdzie lekarze stwierdzili trwałe uszkodzenie mózgu. Kamil zmarł kilkanaście dni po wypadku.
Według biegłych, śmierć chłopca nastąpiła w wyniku zachłyśnięcie się wodą. W śledztwie sporządzono też opinie i ekspertyzy, z których wynikało, że system bezpieczeństwa w Parku Wodnym nie gwarantował ratownikom możliwości obserwacji całego basenu. Widoczność uniemożliwiały też takie dodatkowe atrakcje, jak gejzer i mostek wodny oraz zjeżdżalnia. Poza tym jedno ze stanowisk ratowniczych było nieobsadzone. W związku z tym prokuratura oskarżyła Marka M., kierownika do spraw ratowników wodnych. Zarzut nieumyślnego narażenia na niebezpieczeństwo utraty życia usłyszały także dwie kobiety opiekujące się dziećmi - Justyna K. i Beata O. Obie podjęły się opieki nad liczną grupą uczniów, nie ustalając wcześniej podziału obowiązków.
Oskarżeni nie przyznali się do winy. Marek M. złożył przed sądem wyjaśnienia. Oskarżone kobiety skorzystały natomiast z prawa do odmowy wyjaśnień. Stwierdziły, że ubolewają nad tym co się stało, ale wypadek był wynikiem nieszczęśliwego zbiegu okoliczności. Sąd był jednak innego zdania. - Nauczycielki nie podzieliły dzieci na grupy mniej lub bardziej umiejące pływać, ale bardziej karygodne było to, że zajęły się własnymi przyjemnościami korzystania z atrakcji wodnych - mówił sąd w uzasadnieniu wyroku. - Z dużym prawdopodobieństwem, graniczącym z pewnością, można też stwierdzić, że gdyby ratownik był w tym miejscu, do tragedii by nie doszło. (STRZ)
www.dziennik.krakow.pl/pl/region/miasto-krakow/1101211-skazani-za-tragedie-na-basenie.html
Jeśli faktycznie nauczycielki kąpały się zamiast dozorować dzieci, to wyrok jest słuszny.
PRAWO. Zakończył się proces w sprawie śmierci 11-letniego chłopca, który utopił się w krakowskim Parku Wodnym. Dwie nauczycielki i zarazem opiekunki szkolnej wycieczki, w której uczestniczył chłopiec zostały skazane na pół roku więzienia, w zawieszeniu na dwa lata. Sąd uznał je winnymi narażenia dziecka na niebezpieczeństwo utraty życia.
Marek M., szef ratowników w Parku Wodnym usłyszał wyrok półtora roku więzienia, w zawieszeniu na dwa lata i grzywnę. Ma też dwuletni zakaz zajmowania stanowisk kierowniczych i kontrolnych związanych ze sportami wodnymi i kąpaniem się.
Ponad cztery lata temu 11-letni Kamil wraz z kolegami ze szkoły w Lipnicy Wielkiej przyjechał na wycieczkę do Krakowa. Jedną z atrakcji była wizyta w parku wodnym. Nie wiadomo, jak chłopiec wpadł do wody. Na basenie było trzech ratowników, którzy wyciągnęli dziecko z wody. Po reanimacji chłopiec zaczął oddychać. Zaraz potem trafił do Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie, gdzie lekarze stwierdzili trwałe uszkodzenie mózgu. Kamil zmarł kilkanaście dni po wypadku.
Według biegłych, śmierć chłopca nastąpiła w wyniku zachłyśnięcie się wodą. W śledztwie sporządzono też opinie i ekspertyzy, z których wynikało, że system bezpieczeństwa w Parku Wodnym nie gwarantował ratownikom możliwości obserwacji całego basenu. Widoczność uniemożliwiały też takie dodatkowe atrakcje, jak gejzer i mostek wodny oraz zjeżdżalnia. Poza tym jedno ze stanowisk ratowniczych było nieobsadzone. W związku z tym prokuratura oskarżyła Marka M., kierownika do spraw ratowników wodnych. Zarzut nieumyślnego narażenia na niebezpieczeństwo utraty życia usłyszały także dwie kobiety opiekujące się dziećmi - Justyna K. i Beata O. Obie podjęły się opieki nad liczną grupą uczniów, nie ustalając wcześniej podziału obowiązków.
Oskarżeni nie przyznali się do winy. Marek M. złożył przed sądem wyjaśnienia. Oskarżone kobiety skorzystały natomiast z prawa do odmowy wyjaśnień. Stwierdziły, że ubolewają nad tym co się stało, ale wypadek był wynikiem nieszczęśliwego zbiegu okoliczności. Sąd był jednak innego zdania. - Nauczycielki nie podzieliły dzieci na grupy mniej lub bardziej umiejące pływać, ale bardziej karygodne było to, że zajęły się własnymi przyjemnościami korzystania z atrakcji wodnych - mówił sąd w uzasadnieniu wyroku. - Z dużym prawdopodobieństwem, graniczącym z pewnością, można też stwierdzić, że gdyby ratownik był w tym miejscu, do tragedii by nie doszło. (STRZ)
www.dziennik.krakow.pl/pl/region/miasto-krakow/1101211-skazani-za-tragedie-na-basenie.html
Jeśli faktycznie nauczycielki kąpały się zamiast dozorować dzieci, to wyrok jest słuszny.